Drugi dzień kociego leczenia
Chory kot
Wczoraj rano, podczas karmienia kotów wolnożyjących przyczołgał się resztkami sił kotek. Nie tylko nie był wstanie iść, ale kiedy go wzięłam w dłonie przelewał się przez nie. Bardzo bałam się, że umiera, ale wiedziałam, że muszę zachować zimną kres, żeby mu pomóc. W pierwszej kolejności obmyłam mu buzie, żeby nie udusił się piachem, tak był nim oklejony. Zabrałam go w ciepłe miejsce i napoiłam butelką. Dostał też witaminy. Niedługo po tym, tuż po wizycie u weterynarza dostał antybiotyk.
Karmienie kota
Do wieczora nie był wstanie jeść, ale na szczęście pił z butelki, pomimo małych protestów. Nie miał siły na więcej. Dzisiaj ano przełknął kilka małych kęsów i wypił jedzenie w płynie. Nie był wstanie stać, ale to już dawało nadzieję, iż poprawa nastąpi. W jego brzuszku jedzenie przelewało się tak głośno, że słychać to było stojąc kilka kroków dalej.Wieczorem, jego oczy lekko się ożywiły. Śledził mnie wzrokiem kiedy szykowałam jedzenie, i pomimo, iż nadal nie miał siły się podnosić, z radością zjadł cały pasztecik, wypił dwie saszetki kociej zupki, wypił grzecznie podane strzykawką lekarstwa.
Kocia nadzieja
Daleka droga przed nami, ale jest duża szansa. Z każdą godziną coraz większa. Póki co jednak potrzebuje troskliwej opieki, lekarstw. Teraz ciepło otulony śpi smacznie. Zdrowiej maleńki.WPŁAĆ, pomóż odzyskać mu siły.
Na zdjęciu leczony kotek
Komentarze
Prześlij komentarz